Ryczące Czterdziestki

Ryczące Czterdziestki

Jeszcze nie przebrzmiały echa sezonu WRC 2022, a już za niespełna trzy tygodnie rusza kolejny. W otwierającym nowy sezon 2023 Rajdzie Monte Carlo, na pewno nie weźmie udziału Sebastien Loeb. Dziewięciokrotny mistrz świata i zwycięzca 80 rajdów WRC jest posiadaczem wielu rekordów, które ustanowił na przestrzeni ostatnich 20 lat. Wygrywając zeszłoroczne Monte, Sebastien Loeb miał 47 lat i został najstarszym zawodnikiem, któremu udało się wygrać rundę WRC.

Rok temu, w jednym z naszych podcastów, rozmawialiśmy o najmłodszych kierowcach w historii WRC, więc teraz, dla odmiany, zapraszamy Was na nasze podsumowanie i listę kierowców, którym udało się wygrać rajd, kiedy byli już w wieku ponad czterdziestu lat.

 

 

Juha Kankkunen – Rajd Finlandii 1999 – 40 lat 4 miesiące 18 dni

Niektórzy mogą sobie zadać pytanie czy Juha Kankkunen w ogóle był kiedyś młody. Wyglądający jak święty Mikołaj podczas letniej przerwy Fin, pierwszy rajd WRC wygrał w 1985 roku (Rajd Safari), a po pierwszy tytuł mistrza świata sięgnął rok później. Potem powtarzał ten wyczyn jeszcze trzy razy i po raz ostatni najlepszym kierowcą został w 1993 roku. Od tego czasu jego gwiazda stopniowo zaczęła blaknąć. Oczywiście w dalszym ciągu był szybki, ale nową gwiazdą z Finlandii w połowie lat 90 był już Tommi Makinen. Kiedy po Rajdzie Portugalii 1994 zegar zwycięstw Kankkunena stanął na cyfrze 22, on sam się nie spodziewał, że na kolejne poczeka ponad 5 lat i dokona tego po czterdziestce.

Po słynnej aferze turbosprężarkowej Toyoty w 1995 roku, skazany na banicję Kankkunen pojawiał się sporadycznie na trasach rajdowych mistrzostw świata. W 1997 roku też nic nie wskazywało, że zobaczymy wąsatego Fina w składzie któregoś z czołowych zespołów, ale Malcolm Wilson bliski wyrwania sobie wszystkich włosów z powodu fatalnej jazdy Armina Schwarza, zaproponował Kankkunenowi jazdę w swoim zespole od Rajdu Argentyny. W Fordzie zagrzał miejsce do końca 1998 roku nie wygrywając żadnego rajdu, ale będąc zawsze w czołówce. KKK pewnie liczył na nowego Focusa WRC, który pojawił się w 1999 roku, ale kiedy dowiedział się, że dużo młodszy i mniej utytułowany od niego Colin McRae ma być kierowcą numer 1 i dostawać dużo większą gażę, mocno się zdenerwował i opuścił szeregi zespołu Malcolma Wilsona. Pomocną dłoń wyciągnął wtedy David Richards z Prodrive i Kankkunen został drugim kierowcą Subaru obok Richarda Burnsa. Pierwsze, po długiej przerwie, zwycięstwo Kankkunen odniósł w Argentynie, ale kropkę nad „i” postawił na swojej rodzinnej ziemi. Czy w 1999 roku był traktowany jako faworyt Rajdu Finlandii? Na pewno mógł być czarnym koniem tych zawodów, ale za głównego faworyta uważany był Tommi Makinen w Mitsubishi i Marcus Gronholm w nowym Peugeocie 206 WRC. Od samego początku to jednak Juha dyktował tempo i choć przez chwilę dał się pocieszyć z prowadzenia Gronholmowi i Burnsowi, to od 9 odcinka specjalnego objął prowadzenie i nie oddał go do mety. Wszyscy pamiętamy słynny luz i poczucie humoru Kankkunena podczas tego rajdu i chyba najlepszą puentą jego zwycięstwa po 40 będzie słynne „Black around Pirelli”

 

 

Kenneth Eriksson – Rajd Nowej Zelandii 1997 – 41 lat 2 miesiące 23 dni

Pierwszy i jedyny mistrz świata w grupie A z 1986 roku, Kenneth Eriksson, nigdy nie należał do faworytów w walce o tytuł mistrza świata kierowców i postrzegany był raczej przez zespoły fabryczne jako solidny specjalista od rajdów rozgrywanych na luźnych nawierzchniach. Nie zmienia to jednak faktu, że jeden z jego największych wypadków, miał miejsce na asfaltowych testach opon Pirelli. Szwed w sumie wygrał 6 rajdów WRC i po raz pierwszy udało mu się tego dokonać w 1987 roku, kiedy za kierownicą VW Golfa GTI był najszybszy w afrykańskim Rallye Cote d’Ivoire. Po przejściu do zespołu Toyoty, najbliżej zajęcia pierwszego miejsca był w Australii w 1989 roku, ale kolejne okazje do zwycięstw pojawiły się dopiero w Mitsubishi Ralliart Europe. W 1991 roku jadąc Galantem VR-4 wygrał domowy Rajd Szwedzki. Zwycięstwo w Svenska Rallyt, już za kierownicą Lancera Evo, powtórzył w 1995 roku, choć wynikało to bardziej z decyzji szefostwa, które zastosowało Team Orders w stosunku do Tommiego Makinena, który był wtedy szybszy. Nie zmienia to faktu, że sezon 1995 był najlepszym w jego karierze, bo po kolejnym zwycięstwie odniesionym w Australii, zajął trzecie miejsce w klasyfikacji kierowców. Po zmianie barw i przejściu do zespołu Subaru, Eriksson po raz trzeci wygrał w Szwecji (1997). Następne rajdy to mieszanka dobrych startów i problemów z samochodem. Po raz kolejny szczęście uśmiechnęło się do Szweda w Nowej Zelandii. Tym razem pecha miał Colin McRae, który musiał się wycofać z powodu awarii silnika, a kolejny faworyt do zwycięstwa, Carlos Sainz zderzył się z owcą. Kenneth Eriksson po 11 odcinku specjalnym objął prowadzenie i nie oddał go do mety.

 

 

Carlos Sainz – Rajd Argentyny 2004 – 42 lata 3 miesiące 6 dni

Przed erą Sebastienów, Loeba i Ogiera to właśnie Carlos Sainz mógł pochwalić się największą liczbą wygranych rajdów WRC. Chyba wszyscy pamiętają zdjęcie z 2001 roku, wykonane przed Neste Rally Finland, na którym można było zobaczyć Carlosa Sainza, Colina McRae, Tommi Makinena i Juhę Kankkunena, którzy zrównali się liczbą 24 zwycięskich rajdów WRC. W swojej bogatej karierze, Hiszpan reprezentował takie zespoły jak: Ford, Toyota, Lancia, Subaru i Citroen i tylko dla Lancii nie udało mu się odnieść zwycięstwa. Z kolei najwięcej wygranych, bo aż 15, odniósł dla Toyoty, która też dwukrotnie dowiozła go tytułu mistrza świata kierowców (1990, 1992). Po dramatycznym sezonie 1998, kiedy przegrał przez awarię samochodu trzeci tytuł mistrza świata, tuż przed metą Network Q Rally of Great Britain, Carlos Sainz nie wygrał w 1999 roku żadnego rajdu i można było odnieść wrażenie, że złapał lekką zadyszkę. W latach 2000-2002 pracując już dla Forda, wygrał tylko dwa razy, na Cyprze (2000) i w Argentynie (2002). Nie wpłynęło to jednak na zainteresowanie jego osobą czołowych zespołów i tak w 2003 roku El Matador, już jako 41 letni zawodnik, zasilił skład nowego zespołu Citroën Total WRT. To, że była to świetna decyzja, włodarze Citroena przekonali się już w Turcji, gdzie Sainz wygrał 25 rajd i postanowił, że nie będzie to jego ostatnie słowo. Kropkę nad „i” postawił rok później wygrywając Rajd Argentyny.

 

 

Ingvar Carlsson – Rajd Nowej Zelandii 1989 – 42 lata 3 miesiące 16 dni

Tego kierowcę polscy kibice będą chyba już zawsze kojarzyć z Rajdem Polski 1984, podczas którego Szwed nie zachował się sportowo w stosunku do Błażeja Krupy i nie odwdzięczył mu się pomocą przy wypychaniu z rowu, w którym znalazły się samochody Szweda i Polaka. Ingvar Carlsson to też bardzo doświadczony kierowca mający na swoim koncie udział w ponad 40 rajdach do mistrzostw świata. Od 1984 roku był związany z teamem Mazdy. W zespole prowadzonym przez Achima Warmbolda, startował jednym z najbardziej interesujących konstrukcyjnie samochodów, mianowicie Mazdą RX7. Napędzana silnikiem Wankla Mazda pozwoliła mu wygrać wspomniany już Rajd Polski, ale nie pozwoliła nawiązać równorzędnej rywalizacji ze światową czołówką. Wszystko miało się zmienić, kiedy głównym samochodem japońskiego producenta została mała Mazda 323 4WD gr. A. Zarówno szefostwo jak i kierowcy liczyli, że po wygranej Timo Salonena w Rajdzie Szwedzkim 1987, worek ze zwycięstwami rozwiąże się na dobre. Słaby silnik i wiele innych problemów technicznych, spowodowało, że na kolejne sukcesy Mazdy trzeba było czekać aż do 1989 roku. Co ciekawe dwa ostatnie zwycięstwa jakie Mazda odniosła w mistrzostwach świata, należą właśnie do Carlssona. Szwed w ciągu jednego sezonu wygrał w Szwecji i Nowej Zelandii, będąc już ponad czterdziestoletnim kierowcą.

 

 

Didier Auriol – Rajd Katalonii 2001 – 42 lata 7 miesięcy 7 dni

Auriol to legenda lat 90. Jego nazwisko wymawiało się jednym tchem razem z takimi nazwiskami jak Sainz, czy Kankkunen. Jeśli jakiś zespół chciał wtedy liczyć się na arenie międzynarodowej, musiał mieć w swoim składzie jednego z tych trzech kierowców. Latająca Żaba, jak zwykło nazywać się Auriola, pierwsze zwycięstwo odniósł na Korsyce w 1988 roku i potem jeszcze pięć razy wygrywał na wyspie dziesięciu tysięcy zakrętów. Po przesiadce z Forda Sierry RS Cosworth do Lancii, bardzo szybko udowodnił, że można na niego liczyć, choć jego obecność we włoskim zespole, przyćmiewały trochę gwiazdy Biasiona i Kankkuenena. Nie przeszkodziło mu to jednak wygrywać tak klasycznych rajdów jak Monte Carlo (1990), Sanremo (1990 i 1991) i Korsyka (1989-1992).

Apogeum jego formy miało miejsce w 1992 roku, kiedy Auriol wygrał sześć rajdów i… nie zdobył tytułu mistrza świata. Na przeszkodzie stanęły dwie awarie samochodu, wypadek we Włoszech, dopiero 10 miejsce w Hiszpanii i regulamin, który promował zawodników regularnie dojeżdżających do mety, niekoniecznie na pierwszym miejscu. Właściwym miejscem do realizacji planów Auriola okazał się zespół Toyota Team Europe, w którym pojawił się w 1993 roku. Model Celica Turbo 4WD już był na tyle dopracowany, że Francuz mógł się skupić tylko na wygrywaniu rajdów. Niestety szczęście sprzyjało wtedy bardziej Kankkunenowi. Toyota Auriola była najszybsza tylko w Monte Carlo a potem było tylko gorzej. Rok później było już lepiej, ale Francuz już nie wygrywał tak błyskotliwie rajdów jak w Lancii. Zwycięstwa na Korsyce, w Argentynie i Sanremo, połączone z problemami Carlosa Sainza w RAC Rally, pozwoliły wreszcie założyć Auriolowi koronę najlepszego kierowcy na świecie.

Po przekręcie stulecia w wykonaniu Toyoty, który został ujawniony po Rajdzie Katalonii 1995, Auriol, podobnie jak Kankkunen, wypadł z obiegu i w 1996 roku startował okazyjnie m.in. dla Subaru i Mitsubishi. Franzuz jednak grzecznie czekał na powrót Toyoty, która w drugiej połowie sezonu 1997 zaprezentowała w Finlandii nową Corollę WRC. Dwuletni kontrakt z TTE zaowocował tylko dwoma zwycięstwami Auriola, w Rajdzie Katalonii (1998) i Rajdzie Chin (1999). Zwycięstwo w Chinach i regularna jazda w pozostałych rajdach, pozwoliła mu włączyć się do walki o tytuł mistrza świata kierowców. Niestety błąd w Australii i uderzenie w drzewo odebrało mu te szanse. Po odejściu Toyoty do Formuły 1, Auriol został zatrudniony przez team Seat Sport, ale zamiast o zwycięstwa, walczył z awariami Cordoby WRC Evo 2 i 3.

Początek XXI wieku, przyniósł chyba najlepszy okres dla rajdów WRC. Sześć różnych zespołów i ośmiu różnych zwycięzców. O takiej formie rajdów WRC możemy teraz tylko pomarzyć. Dla Auriola 2001 rok spędzony w jednym z czołowych zespołów fabrycznych, czyli Peugeot Total, był dość udany. Początek może nie należał do łatwych, ale szczęście do czterdziestodwuletniego kierowcy uśmiechnęło się w Hiszpanii. Auriol co prawda przegrywał z Bugalskim i Purasem, ale wykorzystał problemy z ich Citoreami, objął trzeciego dnia prowadzenie i odniósł swoje 20 zwycięstwo w WRC.

 

 

Kenjiro Shinozuka – Rajd Cote D’Ivoire 1992 – 43 lata 11 miesięcy 14 dni

Japończyk wystartował w dwudziestu rundach Rajdowych Mistrzostw Świata i dwie z nich wygrał. Nie jest przypadkiem, że dwukrotnie najszybszy był w afrykańskim Rajdzie Cote d’Ivoire i nie jest też przypadkiem, że dokonał tego za kierownicą Mitsubishi. Samochodem spod znaku Trzech Diamentów zadebiutował w rajdach już w 1974 roku i tej marce został wierny do końca swojej czynnej kariery. Z ciekawostek należy dodać, że pierwsze punkty w Rajdowych Mistrzostwach Świata zdobył nie Mitsubishi, tylko Fordem i nie w Afryce tylko w Portugalii w 1980 roku. Był to jednak epizod i „Ken” szybko wrócił do rodzimej marki.

Zakaz startów samochodów przygotowanych w grupie B, której Mitsubishi nawet nie zdążyło zasmakować, spowodowało prawdziwe uderzenie japońskich producentów. Mitsubishi w 1988 roku zadebiutowało z modelem Galant VR-4 i mozolnie pięło się w klasyfikacji poszczególnych rajdów. Shinozuka wykorzystywał potencjał Galanta przede wszystkim w mistrzostwach Azji i Pacyfiku, wygrywając w latach 1988-1990 trzy rajdy tego cyklu. W 1991 roku zespół pod wodzą Andrew Cowana, naprawił wszystkie bolączki flagowego modelu i homologował Galanta VR-4 Evo. Nowy samochód „leżał” Japończykowi, który wykorzystał jego możliwości w trudnym rajdzie Wybrzeża Kości Słoniowej 1991 i go wygrał. Rok później powtórzył ten wyczyn, będąc w wieku niespełna czterdziestu czterech lat.

 

 

Joginder Singh – Rajd Safari 1976 – 44 lata 2 miesiące 10 dni

Mającego hinduskie korzenie, ale urodzonego w Kenii Jogindera Singha, śmiało można określić królem Rajdu Safari. Na dwadzieścia jeden startów w latach 1957-1980, tylko trzy razy nie dotarł do mety. Do historii przeszedł jako pierwszy kierowca, któremu udało się trzykrotnie wpisać na listę zwycięzców tego wyjątkowo trudnego rajdu. Po raz pierwszy dokonał tego w 1965 roku za kierownicą Volvo PV 544 Sport, z bratem Jaswantem w roli pilota. Zadania nie ułatwiało mu na pewno to, że otwierał trasę i korzystał z samochodu, którym rok wcześniej Safari zaliczył Tom Trana. Auto z przebiegiem ponad 40 000 mil dowiozło go jednak szczęśliwie do mety i Joginder Singh był szybszy od drugiego zawodnika na mecie o godzinę i czterdzieści minut. Z biegiem lat doświadczenie Jogindera rosło i nie wynikało tylko ze startów w Afryce. Kenijczyk obierał różne rajdowe kierunki i można było go zobaczyć w kliku legendarnych europejskich rajdach takich jak: Acropolis, KAK-Rallyt, Semperit, czy RAC Rally.

Dziewięć lat po pierwszym zwycięstwie, Singh dołożył kolejny triumf w legendarnym Safari. Tym razem najszybszy był za kierownicą Mitsubishi Lancera i w pobitym polu zostawił takie gwiazdy jak Bjorn Waldegard, czy Sandro Munari. Już wtedy miał 42 lata i udowodnił, że jest jak wino, im starszy tym lepszy. Potwierdził to dwa lata później wygrywając 24. Safari Rally 1976. Trzecie zwycięstwo Singh odniósł Mitsubishi Lancerem 1600 GSR, czyli samochodem, który obok Datsuna, niepodzielnie rządził w latach 70 na zakurzonych i miejscami błotnistych afrykańskich drogach. To w jakim stylu wygrał swoje ostatnie Safari 44 letni Singh, przeszło do historii. Perfekcyjnie wykorzystał swoje wieloletnie doświadczenie i problemy rywali, dzielnie przewodząc stawce trzech Mitsubishi, które finalnie zajęły całe podium.

 

 

Pentti AirIkkala – Lombard RAC Rally 1989 – 44 lata 2 miesiące 19 dni

Już w 1989 roku uważano, że czterdzieści cztery lata to poważny wiek dla kierowcy rajdowego nie posiadającego w swoim dorobku znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. Pentti Airikkala, niespodziewany zwycięzca Lombard RAC Rally 1989 startował w rajdach od tak dawna, że zapomniał, iż nie wygrał wcześniej żadnej poważniejszej imprezy. Pod koniec lat 80 Fin był świadom, że jego kariera dobiega końca, a jego największym sukcesem jest tytuł mistrza Wielkiej Brytanii zdobyty dziesięć lat wcześniej. Być może brak większych sukcesów spowodowany był tym, że z natury spokojny i wyważony Pentti nigdy nie włączał się do walki na całego i zostawiał sobie trochę większy margines na ewentualny błąd. Doświadczony Fin został zaproszony do współpracy przez Mitsubishi Ralliart, na sześć tygodni przed RAC Rally, ponieważ okazało się, że zwycięzca Rajdu 1000 Jezior, Mikael Ericsson ma zobowiązania wobec Lancii. Rok wcześniej zdobyte mistrzostwo Wielkiej Brytanii w grupie N odniesione w barwach lokalnego teamu Mitsubishi, stawiało Airikkalę go w roli faworyta przy obsadzaniu wolnego miejsca numer 2, jako kolegi Ariego Vatanena.

Pod nieobecność Lancii walka na trasach 45. Lombard RAC Rally przebiegała pod dyktando kierowców Toyoty. Spokojnie, kontrolując sytuację, za Sainzem, Kankkuenem i Erikssonem podążał Airikkala. Jego wrodzony spokój nakazywał mu czekać na rozwój sytuacji i nie wdawać się w niepotrzebne pojedynki. Po problemach z zawieszeniem i hamulcami w samochodach Kankkunena i Erikssona, Pentti usadowił się na drugim miejscu za Carlosem Sainzem. Najszybszy kierowca Mitsubishi w stawce zasugerował inżynierom Ralliart obniżenie zawieszenia, co spowodowało, że samochód stał się bardziej przewidywalny. Airikkala przestał wyczekiwać problemów rywala z samochodem i zaczął regularnie wygrywać odcinki specjalne. Przewaga Sainza stopniowo malała, ale Hiszpan kontrolował sytuację i pewnie dowiózłby swoje pierwsze zwycięstwo w WRC, gdyby nie awaria wału napędowego w jego Toyocie. Podążający za nim niczym cień Airikkala objął prowadzenie na trzy odcinki specjalne przed końcem rajdu i jakby trochę zaskoczony obrotem sytuacji, strzelił korkiem zwycięskiego szampana mając 44 lata. Po raz pierwszy i ostatni raz w swojej karierze.

 

 

Hannu Mikkola – Rajd Safari 1987 – 44 lata 10 miesięcy 27 dni

Mówiąc Hannu Mikkola, myślisz Audi. Kiedy Fin dołączył do ekipy z Ingolstadt, był już doświadczonym kierowcą z ośmioma zwycięstwami i tytułem wicemistrza świata na koncie. Początek przygody z napędem quattro i turbodoładowanym silnikiem nie należał jednak do udanych. Pomimo tysięcy kilometrów testów, debiut w WRC wypadł poniżej oczekiwań. 91 miejsce w Rallye Monte Carlo 1981 mogłoby zniechęcić każdego, ale Mikkola dwa tygodnie później, pewnie wygrał w Szwecji i udowodnił, że napęd 4×4 to przyszłość tego sportu. W ciągu siedmiu sezonów spędzonych w Audi Sport, Mikkola wygrał 10 rajdów. Pierwsze dwa sezony to mieszanka spektakularnych sukcesów z banalnymi awariami samochodu. Wszystko jednak zmieniło się w 1983 roku. Audi Quattro A1 i A2, przygotowane już w grupie B, było najszybsze w pięciu rajdach, z czego cztery wygrał Fin. To pozwoliło mu zdobyć pierwszy i jedyny tytuł mistrza świata kierowców. Co ciekawe, dokonał tego mając już ponad czterdzieści lat i był to pierwszy przypadek w historii, kiedy kierowca zdobywając swój pierwszy tytuł mistrza świata był już czterdziestolatkiem.

Panowanie Audi nie trwało jednak długo. Inni producenci bardzo szybko zastosowali napęd 4×4 w swoich samochodach i odważniej poczynali sobie przy ich konstruowaniu. Niemcy byli bardziej konserwatywni i z ciężkim, konwencjonalnym samochodem z silnikiem z przodu, coraz częściej ustępowali pola Peugeotowi czy Lancii. Mikkola trwał na posterunku od samego początku do końca. Kiedy Audi wycofało się po Rajdzie Portugalii 1986 z rywalizacji w mistrzostwach świata, wydawało się, że to definitywny koniec tej marki w rajdach. Jak wielkim zaskoczeniem było wtedy przygotowanie nowego samochodu rajdowego w gr. A na bazie ogromnego modelu 200. Jak się później okazało, posunięcie ze strony Audi, nie było aż tak irracjonalne na jakie mogło wyglądać na początku. Co prawda nie udało się pokonać Lancii, ale jedno zwycięstwo i drugie miejsce w klasyfikacji producentów, to znacznie więcej niż można byłoby się spodziewać po limuzynie klasy premium. Kropkę nad „i” w legendzie Audi postawił sam Mikkola. Dokonał tego wygrywając Safari Rally w 1987 roku. Kenijska runda WRC należała definitywnie kierowców Audi Sport. Mikkola i Rohrl w 100% wykorzystali walory dużego i solidnego samochodu i nie dopuścili do głosu pozostałych zawodników, zajmując dwa pierwsze miejsca na mecie w Nairobi. Dla ponad czterdziestoczteroletniego Mikkoli było to ostatnie zwycięstwo w jego karierze.

 

 

Bjorn Waldegard – Rajd Safari 1990 – 46 lat 5 miesięcy 5 dni

Bjorn Waldegard przeszedł do historii jako pierwszy mistrz świata kierowców w historii WRC. Szwed zdobywając tytuł w 1979 roku miał już ugruntowaną pozycję na światowym rynku kierowców. Doświadczenia wyniesione z takich zespołów jak Porsche, czy Lancia faworyzowały go w rywalizacji kierowców. W 1977 roku zajął drugie miejsce w Pucharze kierowców, przegrywając rywalizację z Sandro Munarim, tylko jednym punktem. Po zdobyciu tytułu mistrza świata, Waldegard został kierowcą fabrycznym Mercedesa. Ciężkie coupe 450 i 500 SLC nie były jednak stworzone do pokonywania krętych odcinków specjalnych i Szwed bardzo szybko związał się z ekipą Ove Anderssona. W 1982 roku, za kierownicą Toyoty Celica 2000 GT wygrał Rajd Nowej Zelandii i postanowił zostać w Toyocie na dłużej. Lata 1983-1986 przyniosły mu cztery zwycięstwa za kierownicą modelu Celica TCT gr. B. Toyota dysponowała wtedy samochodem, który świetnie sprawował się w rajdach rozgrywanych w Afryce, a trzeba przypomnieć, że w kalendarzu mistrzostw świata, widniały wtedy dwie imprezy rozgrywane na czarnym lądzie.

Po 1986 roku zespół Toyoty dalej kontynuował program startów w WRC, ale wszyscy doskonale widzieli, że dużą i ciężką Suprą z napędem na tylne koła, nie pokonają Lancii i potrzebują całkiem nowego samochodu. Idealnym autem wydawało się zwinne coupe zbudowane na bazie nowego modelu Celica o oznaczeniu ST 165. Auto zadebiutowało na rajdowych trasach w 1988 roku i wszyscy kierowcy fabryczni ciężko pracowali nad jego rozwojem. Inżynierowie garściami korzystali z doświadczenia najstarszego w zespole Waldegarda i to właśnie on odniósł pierwsze zwycięstwo dla nowego samochodu. Stało się to w 1988 roku na wyspie Afrodyty. Zwycięstwo w rundzie mistrzostw Europy, Rajdzie Cypru, było dosyć istotne dla Toyoty, która borykała się wtedy z problemem przegrzewającego się silnika. W 1989 roku Juha Kannkunen wygrał Rajd Australii i Toyota stawała się coraz większym zagrożeniem dla Lancii. Włosi inwestowali ogromne pieniądze w rozwój samochodu, a największą część budżetu pochłaniał co roku Rajd Safari. Dominacja w Afryce była też ważna dla Japończyków, bo to właśnie oni rządzili tam w latach 70 i 80. W 1990 roku Bjorn Waldegrad pojawił się w Kenii jako faworyt i wszyscy zastanawiali się tylko, czy Toyota wytrzyma trudy rajdu. Był to pierwszy Rajd Safari dla Celici GT4 i wszyscy woleli postawić swoje pieniądze na Lancię. Rajdy to jednak nieprzewidywalny sport i fortuna na pstrym koniu jeździ. Tym razem szczęście odwróciło się od Lancii i rajd należał do kierowców Ove Anderssona. Honoru Lancii bronił jedynie Kankkunen, którego ominęły problemy z samochodem. Nie był on jednak w stanie zagrozić Waldegardowi, który kontrolował sytuację i wieku 46 lat wygrał po raz czwarty Rajd Safari.

 

 

Sebastien Loeb – Rajd Monte Carlo 2022 – 47 lat 10 miesięcy 28 dni

Fenomenalny, niepowtarzalny, ponadczasowy, jedyny w swoim rodzaju, lub jak mawiają Francuzi, Magnifique. Taki jest Sebastien Loeb. To on w XXI wieku wprowadził Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Świata na poziom, którego wcześniej nie znano. W latach 2003-2012 pobił wszystkie rekordy, które przez czterdzieści lat skrupulatnie ustanawiali panujący przed nim mistrzowie. Po 2012 roku powiedział jednak dość! Na rajdowych trasach WRC pojawiał się sporadycznie, ale wciąż był bardzo szybki. Rajd Monte Carlo 2015 miał być tym ostatnim. Do szczęścia Loebowi miały wystarczyć, Dakar i wyścigi. Stara miłość jednak nigdy nie rdzewieje. W 2018 roku w świat poszła sensacyjna wiadomość. Loeb wraca w Citroenie! Przeciętny start w Meksyku i banalny wypadek na Korsyce, dały satysfakcję przeciwnikom Francuza. Tygrys stracił zęby i już nie jest groźny, ale czy na pewno? W Rajdzie Katalonii znowu pojechał Loeb, który miażdży konkurencję. Wygrał swój 79 rajd WRC w karierze i dał spisanemu na straty Citroenowi jedyne zwycięstwo w tym sezonie. Definitywne zakończenie kariery przez dominatora stało się mrzonką i bardzo szybko dziewięciokrotnego mistrza świata zatrudnił Hyundai. Kilka wybranych startów w sezonach 2019-2020 nie powiększyło puli zwycięstw króla, ale z propozycją czekał już Malcolm Wilson. Na Loeba czekała też już nowa, hybrydowa Puma Rally1. Loeb stanął na starcie Rajdu Monte Carlo i pasjonującej rywalizacji z Ogierem wygrał go po raz 8 i mógł pochwalić się osiemdziesięcioma zwycięstwami WRC.

W lutym Sebastien Loeb zacznie 49 lat. Malcolm Wilson w dalszym ciągu dokłada wszelkich starań, aby mieć go choć na kilka startów w 2023 roku. Loeb nie mówi nie, ale na pewno nie zobaczymy go w nadchodzącym Rajdzie Monte Carlo. Wiemy jednak jedno, jeśli jakiś kierowca ma szanse wygrać rundę WRC mając prawie pięćdziesiąt lat, to będzie to z pewnością Sebastien Loeb.

Tekst: Piotr Furman
Zdjęcia: Materiały prasowe