25 lat z kierownicą, czyli Juha Kankkunen – Wywiad
Juha 25 lat za kierownicą samochodu rajdowego to naprawdę szmat czasu. Jak podsumowałbyś ćwierć wieku swej rajdowej aktywności?
To był wspaniały czas! Miałem to szczęście, że trafiłem chyba na najciekawszy okres w historii tego sportu. Pierwsze kroki stawiałem w czasie gdy rajdy były bardziej ludzkie, romantyczne a koszty uczestnictwa w imprezach nie powodowały ataku serca. Oczywiście to nie był nigdy tani sport ale przy odrobinie samozaparcia niemal każdego stać było by zacząć się ścigać na przyzwoitym poziomie. Próg wejścia w latach siedemdziesiątych był zdecydowanie niższy niż dziś. Zmiany przepisów w połowie lat osiemdziesiątych to z kolei profesjonalizacja i wyścig zbrojeń. Taka Formuła 1, tyle że w lesie. Brak jakichkolwiek ograniczeń finansowych wśród producentów sprawił, że rolę pierwszoplanową w rywalizacji zaczęły grać samochody. Koniec grupy B oznaczał z kolei krok w tył w rozwoju aut. Nagle zaczęło brakować mocy, prędkości i nie oszukujmy się, to mogło być nudne dla kibiców. Dla kierowców za to był to okres gdzie mogli się ponownie wykazać własnymi umiejętnościami. Oczywiście były zespoły które miały lepsze auta jak choćby Lancia ale nie było takiej przepaści jak pomiędzy Peugeotem a resztą stawki w latach grupy B. Późniejszy rozwój samochodów A-Grupowych z których wykształciły się pojazdy WRC to również bardzo interesująca karta historii i naprawdę jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem być częścią tego wszystkiego mając przy tym szczęście być w dobrych zespołach.
No właśnie, Peugeot, Lancia, Toyota, Ford, Subaru. Byłeś kierowcą chyba większości liczących się zespołów. Na czym polegał fenomen decyzji, że dołączałeś do zespołu który akurat w kolejnym sezonie był w czołówce? To wynikało z Twojego przeczucia? Czy może Twój Manager był za to odpowiedzialny?
To dobre pytanie. Niestety nie umiem na nie odpowiedzieć (śmiech). Faktycznie miałem mnóstwo szczęścia, że w większości przypadków zmieniałem zespół i okazywało się, że dołączam akurat do teamu dysponującego naprawdę szybkim samochodem, choć nic na to wcześniej nie wskazywało. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej jak dużą dozą szczęścia bo na wybór zespołu, nigdy nie miał wpływu ani mój manager ani tak naprawdę do końca ja. Po prostu tak szczęśliwie wychodziło ,że byłem we właściwym miejscu o właściwym czasie.
W jakim Teamie najlepiej Ci się pracowało?
W Lancii czułem się jak w rodzinie. W tym zespole niemal wszyscy się znali nie tylko na płaszczyźnie zawodowej a to budowało unikalna więź międzyludzką. Samo podejście mechaników do pracy też było dość unikalne. Takie typowo włoskie. Miło wspominam również Toyotę w której dzieki Ove Anderssonowi i jego podejściu do prowadzeniu zespołu można było liczyć, że każda sugestia kierowcy odnośnie zmian w samochodzie zostanie rozpatrzona przez inżynierów.
Czy to oznacza, że Lancia i Toyota to rajdówki które darzysz szczególną sympatią?
Lubie te auta, ale jeśli ścigasz się tak długo jak ja a twój sport ewoluuje to trudno wskazać jeden ulubiony samochód. Każde auto lubiłem za coś innego. Peugeota 205t16 uwielbiałem za jego moc i wrażenia jakich dostarczało jeżdżenie najbardziej zaawansowanym autem Grupy B. Lancia była wspaniała przez swoje prowadzenie. Na Toyocie natomiast można było po prostu zawsze polegać.
Zdobyłeś cztery tytuły Mistrza Świata, który z nich najmilej wspominasz?
Każdy z nich smakował inaczej bo i zdobyty był w innych okolicznościach. Trudno mi wskazać ten jeden jedyny który najmilej wspominam. Oczywiście pierwszy tytuł był tym najbardziej upragnionym, jednak atmosfera skandalu i tragicznych wydarzeń sezonu 86’ rzuca się na niego cieniem.
Pozostając w temacie trywialnych pytań, jaki jest twój ulubiony rajd? I dlaczego to Rajd Finlandii?
I tu Cię zaskoczę! Rajd Finlandii to wspaniała impreza ale przyznam się, że nie darzę jej jakąś szczególną sympatią. To chyba zasługa tego, że dzięki bardzo restrykcyjnej Fińskiej policji nie specjalnie przepadam za prowadzeniem samochodu w tym kraju (śmiech).
Miałem jednak to szczęście, że na przestrzeni lat uczestniczyłem w wielu naprawdę dobrych rajdach i najcieplejsze myśli zawsze wędrowały w stronę Rajdu Safari. To chyba przez jego charakter, tak odmienny w porównaniu ze wszystkimi pozostałymi imprezami.
Warto przypomnieć, że jako pierwszemu zawodnikowi w historii udało Ci się wygrać tę morderczą imprezę podczas debiutanckiego startu.
Tak to prawda. Pamiętam jak przed samym startem nikt nie dawał nam najmniejszych szans na jakąkolwiek wysoką lokatę. W tamtym czasie miałem co prawda wyrobioną opinię szybkiego zawodnika ale Safari przez charakter dróg był zupełnie odmiennym rajdem od innych i na trudnych, często ledwo przejezdnych odcinkach szybkość schodziła na drugi plan. Przed pierwszym startem w Kenii otuchy dodał mi dopiero Per Eklund który stwierdził, że dzięki temu, że jestem farmerem to wiem jak poruszać się samochodem w trudnym terenie. Jak się miało okazać miał rację!
Czy to w Twojej opinii to właśnie koszmarny stan dróg spowodował, że Rajd Safari wypadł z kalendarza Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata?
Na tę decyzję złożyło się wiele czynników. Stan dróg to jedno, ale musisz pamiętać, że Safari zawsze rozgrywany był w całości w normalnym ruchu drogowym a zapewnienie bezpieczeństwa lokalnej ludności nie jest prostą rzeczą. Do tego dochodzi kwestia dzikich zwierząt które z upodobaniem przechodzą w najmniej odpowiednim momencie w poprzek drogi tuż przed samochodem rajdowym. I o ile duże zwierzęta to nie problem, bo je da się wypatrzyć z towarzyszącego helikoptera i przekazać przez radio tę informację, to największy problem jest z małymi antylopami które potrafią się chować w kompletnie absurdalnych miejscach i wskoczyć wprost przed maskę. Oczywiście zapewnienie bezpieczeństwa podczas takiego rajdu jak Safari to tylko kwestia odpowiednich pieniędzy, ale w czasie gdy rajdy przezywają kryzys to nie widzę możliwości powrotu do rozgrywania takich rajdów w swej pierwotnej formie.
Nie wierzysz zatem w reaktywację Safari Rally w 2019 roku?
To nie jest kwestia wiary lub nie wiary. Nie sądzę że ta impreza zostanie zorganizowana w takiej formule w jakiej ja ją pamiętam. Ale oczywiście będę trzymał kciuki.
Dotknęliśmy tematu przyszłości Rajdowych Mistrzostw Świata, jak postrzegasz zmiany dotyczące samochodów które weszły w życie w tym sezonie. Wiem, że byłeś blisko Tommi Makkinena podczas testów Toyoty Yaris WRC.
Tak, byłem obecny na testach Yarisa WRC i przyznam, że bardzo trudno mi się ustosunkować jednoznacznie do nowych samochodów. Z jednej strony cieszę się z podniesienia mocy maksymalnej z 300 do 360KM. Zawieszenia i układ przeniesienia napędu współczesnych aut są na tyle doskonałe, że zwiekszona wartość wpływa pozytywnie nie tylko na szybsze pokonywanie odcinków specjalnych ale i na bezpieczeństwo. Kierowca dysponując taką mocą w wielu przypadkach może uchronić się przed opuszczeniem drogi. Także ta zmiana jest jak najbardziej na plus. Nie podoba mi się jednak uwolnienie przepisów dotyczących pakietów aerodynamicznych. O ile na asfalcie nie ma z tym większego problemu, to aż strach pomyśleć co będzie się działo w Finlandii czy Australii gdzie samochody często skaczą i są narażone na uszkodzenia spoilerów.
Poza sportowymi osiągnięciami udało Ci się również zgromadzić imponującą kolekcję samochodów.
Tak, mam kolekcję samochodów która zaczęła się od tego, że w którymś momencie dodałem do kontraktu adnotację, że chcę zatrzymać po sezonie auto którym akurat jeździłem. Dla zespołu nie był to problem bo przecież po zakończonym sezonie rajdówka jest w opłakanym stanie i nie ma wielkiej wartości finansowej. To oczywiście na przestrzeni lat się zmieniło i samochody które jeszcze kilkanaście lat temu nie były marzeniem kolekcjonerów dziś osiągają naprawdę wysokie ceny.
Co w takim razie stoi w Twoim garażu?
To dość duży garaż (śmiech) bo mieści 28 samochodów. Moją żona narzeka, że garaż jest o wiele większy niż dom. Ale jakby nie patrzeć to jest tam trochę historii. Przede wszystkim udało mi się zgromadzić wszystkie samochody w których zdobyłem tytuły Mistrza Świata. Mam kilka aut grupy B jak Lancia S4, Audi quattro S1E2 czy oczywiście Peugeot 205t16 evo2. Udało mi się również pozyskać Metro 6r4 czy trochę zapomnianą Toyotę Twin Cam Turbo. Są też oczywiście A-grupowe Lancie oraz Toyota Celica. Mam też trochę samochodów drogowych, głównie starych Fordów. No i Ferrari.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tej ostatniej marce. Niewiele osób wie, że jesteś wielkim fanem Ferrari i zbierasz niemal wszystkie pamiątki związane z historią czarnego rumaka. Skąd u kierowcy rajdowego pasja do supersamochodów?
Wszytsko zaczęło się jeszcze w czasach gdy jeździłem w teamie Lancii. Ponieważ w tamtym czasie obie firmy powiązane były ze sobą finansowo za pośrednictwem FIATa to rajdowy zespół Lancii miał swoją siedzibę obok działu doświadczalnego Ferrari. Widywałem wówczas dużo różnych ciekawych samochodów doświadczalnych i zainteresowałem się co się tak naprawdę dzieje w Ferrari. Niedługo później znałem już niemal wszystkich mechaników i zacząłem podkradać im samochody zabierając je na przejażdżki.
Jednak dziś, pomimo miłości do samochodów ze znakiem wierzgającego konika, to nie z Ferrari a z innym producentem samochodów jesteś związany.
Tak, siedem czy osiem lat temu związałem się z Bentleyem. Zaproponowano mi wówczas uczestnictwo w projekcie bicia rekordu prędkości na lodzie. A ponieważ lubię prowadzić samochody to przystałem na ich propozycję. W 2011 roku całe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem i osiągając Bentleyem Continentalem GT prędkość 321.6 km/h pobiliśmy dotychczasowy rekord Bugatti. Dziś mogę uchylić rąbka tajemnicy, że już niedługo przystąpimy do pobicia własnego rekordu. Tym razem jednak użyjemy do tego większego auta – modelu Bentayga. To będzie całkiem nowe wyzwanie, bo samochód jest o wiele większy i cięższy a więc nie wiemy jak będzie się zachowywał na lodzie, poza tym dochodzi do tego kwestia opon które będą musiały wytrzymać nie tylko dużą prędkość ale i o wiele większą masę auta. Ponadto prowadzę również wspólnie z grupą Volkswagena której częścią jest Bentley jazdy pokazowe dla klientów firmy.
Rekord z 2011 roku to nie jedyne Twoje osiągnięcie w dziedzinie bicia rekordów prędkości na lodzie.
Masz rację. W 2015 roku wspólnie z Valtra ustanowiliśmy rekord prędkości rozwijając 130 km/h na lodzie traktorem. Co akurat nie powinno być dziwne bo w końcu pochodzę z farmerskiej rodziny (śmiech).
Powiedziałeś, że lubisz prowadzić samochody, nie ciągnie Cię zatem za kierownicę rajdówki?
Oczywiście, że ciągnie! Dlatego oprócz wyzwań takich jak w przypadku Bentleya staram się być obecny na imprezach rajdowych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że z młodymi kierowcami nie mam najmniejszych szans rywalizować, to też staram sobie tak dobierać rajdy by mieć jak najwięcej zabawy nie traktując wyniku jako priorytet. Poza tym współczesne rajdy są bardzo odmienne od tych które ja pamiętam.
Cięzko było podjąc decyzję o zakończeniu kariery?
Samą decyzję nie. Po prostu na wszystko w życiu przychodzi pora. Trudniej było żyć bez rajdów.
Jeśli blisko 300 dni w roku spędzasz poza domem żyjąc pracą jaką sa rajdy to zderzenie z codzienną rzeczywistością bez sportu jest bardzo bolesne i każdy zawodnik przeżywa to inaczej. Ja uciekłem w alkohol. Na całe szczęście w porę się opamiętałem by nie zniszczyć sobie reszty życia.
Na zakończenie chciałem zadać Ci pytanie które zawsze mnie nurtowało. Dlaczego nawet jeżdżąc z Fińskimi pilotami używałeś języka angielskiego do opisu trasy?
Powód jest bardzo prosty. Fiński język kompletnie nie nadaję się do opisu trasy. Jest zbyt długi i skomplikowany w przeciwieństwie do Angielskiego który wydaje się wręcz stworzony do rajdowego dyktowania.
Rozmowę prowadził : Karol Wiechczynski
Zdjęcia: Autor